Polityka tolerowania wykroczeń o najniższym stopniu społecznej szkodliwości oraz pouczania, zamiast karania
Środa, 7 listopada 2007
· Komentarze(4)
Kategoria Transport
Polityka tolerowania wykroczeń o najniższym stopniu społecznej szkodliwości oraz pouczania, zamiast karania
Co myślicie o pomyśle tolerowania wykroczeń przez służby do tego powołane (np. policja, straż miejska) przez uczestników ruchu takich jak wyłacznie: piesi i rowerzyści? Służby takie zamiast karania mogłyby pouczać takich uczestników ruchu lub po prostu tolerować takie wykroczenia o ile nie wykraczają one poza ramy należytej stranności (wymagało by to dadatkowo zdefiniowania, gdyż pojęcie wyjęte zywcem z Prawa Cywilnego nie moze byc stosowane w postępowaniu administracyjnym a wszególności karnym - a polityka ta musiałaby wynikać wyłacznie z Prawa Wykroczeń - działu Prawa Karnego).
Polityka ta zresztą nie musi miec podstaw ustawowych, ale chociazby zwyczajowe, albo wynikające z braku czasu na takiego rodzaju przedsięwzięcia - niestety wymagałoby to koncentracji na innych sprawach np. bezpieczeństwa publicznego, bezpieczeństwa narodowego (np. ataki terrorystyczne) etc.
np. przejazd na czerwonym, przejście na czerwonym, jazda pod prąd, niestosowanie się do znaków.
Wynikać by to mogło z braku uprzywilejowania tych uczestników w ruchu drogowym.
Taka polityka ze skutecznością funkcjonuje min. W Wielkiej Brytanii, Francji, Danii, Szwecji, Włoszech, Hiszpanii. (choć tam dotyczy nawet samochodów),
Polityka takie nie byłaby skierowana do zmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego i niektórych innych osób fizycznych (osoby prowadzące min: samochody, skutery, zaprzęgi konne, traktory i wszystkie inne pojazdy wyposażone w silnik - czyli takie które moga spowodować znaczne szkody materialne lub cielesne - za wyjątkiem takich które takich szkod spowodować nie mogą - np. piesi, rowerzyści - chyba, że nie zachowują oni nalezytej ostrożności.)
Dobry pomysł?
Co myślicie o pomyśle tolerowania wykroczeń przez służby do tego powołane (np. policja, straż miejska) przez uczestników ruchu takich jak wyłacznie: piesi i rowerzyści? Służby takie zamiast karania mogłyby pouczać takich uczestników ruchu lub po prostu tolerować takie wykroczenia o ile nie wykraczają one poza ramy należytej stranności (wymagało by to dadatkowo zdefiniowania, gdyż pojęcie wyjęte zywcem z Prawa Cywilnego nie moze byc stosowane w postępowaniu administracyjnym a wszególności karnym - a polityka ta musiałaby wynikać wyłacznie z Prawa Wykroczeń - działu Prawa Karnego).
Polityka ta zresztą nie musi miec podstaw ustawowych, ale chociazby zwyczajowe, albo wynikające z braku czasu na takiego rodzaju przedsięwzięcia - niestety wymagałoby to koncentracji na innych sprawach np. bezpieczeństwa publicznego, bezpieczeństwa narodowego (np. ataki terrorystyczne) etc.
np. przejazd na czerwonym, przejście na czerwonym, jazda pod prąd, niestosowanie się do znaków.
Wynikać by to mogło z braku uprzywilejowania tych uczestników w ruchu drogowym.
Taka polityka ze skutecznością funkcjonuje min. W Wielkiej Brytanii, Francji, Danii, Szwecji, Włoszech, Hiszpanii. (choć tam dotyczy nawet samochodów),
Polityka takie nie byłaby skierowana do zmotoryzowanych uczestników ruchu drogowego i niektórych innych osób fizycznych (osoby prowadzące min: samochody, skutery, zaprzęgi konne, traktory i wszystkie inne pojazdy wyposażone w silnik - czyli takie które moga spowodować znaczne szkody materialne lub cielesne - za wyjątkiem takich które takich szkod spowodować nie mogą - np. piesi, rowerzyści - chyba, że nie zachowują oni nalezytej ostrożności.)
Dobry pomysł?